4.11.2015

Simple Beanie

Prosta czapka na zimowe mrozy, która jest nieco luźna i nie przykleja do głowy moich niesfornych włosów tak mocno, jak inne. Aby osiągnąć ten efekt, zrobiłam ją z dwóch warstw złączonych ze sobą od góry.

Użyłam Angory Ram (w składzie 40% moheru i 60% akrylu), dzięki czemu jest bardzo miękka i przyjemna w dotyku, a do tego lekka i puchata.






26.10.2015

The Art I Love vol. 6

Jacek Malczewski 1854-1929


Melancholia, 1890-94

Thanatos I1898

Meduza1900

Śmierć1902

Autoportret z Erynią1910

Chrystus przed Piłatem1910

Źródło: pinakoteka.zascianek.pl


16.10.2015

Balloon Garland

Radosna twórczość dla S. 
W worku czekają także większe, bardziej pękate - zielone i niebieskie - te, chciałabym powiesić nad łóżeczkiem, na suficie, ale wciąż obija mi się w głowie myśl, że to dopiero po malowaniu... Cóż, trzeba myśleć realnie - malowanie nie nastąpi zbyt szybko, więc balony trzeba wieszać czym prędzej!
Inspirację zaczerpnęłam stąd: Gu tworzy. Dziergałam na oko.





21.09.2015

Gray Fabrics

Szyjecie sami pościel? Ja właśnie mam zamiar. Wprawdzie nie dla siebie i A., bo walka z kawałkiem tkaniny wielkości 220x240x2 to jakieś szaleństwo - zresztą - gdzie naleźć takiego kolosa w jednym kawałku? Maluch za to póki co nie potrzebuje ogromnych kołder, więc niedługo (mam nadzieję!) otulać go będą poniższe liski. A z fale i gwiazdki mam zamiar zmienić w prześcieradła z gumką.

Może tymi szarościami zakończę kolorową degrengoladę, która jak dotąd panuje w łóżeczku S.



17.09.2015

Black Basket For Toddler

Maluch ma w końcu swój pokój oraz nieustannie panujący tam bałagan. Zabawek jest niby niewiele więcej, pojemników na nie niby tyle samo, a jednak nie ma w co upychać klamotów.

Zabrałam się więc za... prucie! Zagładzie uległ koszyk zrobiony z użyciem ściegu gwiaździstego oraz zwykły okrągły, do którego skończenia zabrakło mi sznurka na kilka oczek. Pierwszy był całkiem fajny zaraz po zrobieniu, sztywny jak z plastiku bo robiony na szydełku nr 5, ale po czasie jakoś się "wypaczył". Od początku zbierał w siebie klocki, a że nie był zbyt okazały, wciąż brakowało w nim na nie miejsca. Drogi, cóż... w miarę dziergania zabrakło mi materiału.

Tym razem zdecydowałam się na szydełko nr 10 - tak, by finalnie koszyk był miękki, lekko rozciągliwy i jak największy. Poszło szybko i nie nabawiłam się odcisków. Pusty koszyk łatwo się składa, ucho pomaga w przenoszeniu, klocki mieszczą się idealnie.

No! To tyle na początek urządzania pokoju Malucha. Cała reszta planów i pomysłów czeka...






3.09.2015

My New Views

Przeprowadzka to koszmar! Rozpakowywanie pudeł w mieszkaniu, które nie jest urządzone, a jedynie wyposażone w trochę przypadkowych mebli po byłych właścicielach, to jeszcze większy koszmar... Mieszkamy tu od trzech tygodni, a salon nadal wygląda jak magazyn. Niby wszystko wiedzieliśmy od początku: okna i podłogi wymagają renowacji, kuchnia jest do wymiany - ale tak poważne inwestycje zostaną przeprowadzone najwcześniej w przyszłym roku, z pewnością nie wszystkie na raz, bo musimy najpierw zgromadzić na to środki. Mimo to nie bardzo wiem, co robić - dokupić szafkę do kuchni czy rzeczy, na które zabrakło miejsca nadal trzymać w kartonach, póki nie zamówimy mebli na wymiar? ;) prać okropne firany z salonu czy od razu je wyrzucić (koty zdążyły je już pozaciągać...), ale czym wtedy zasłonić okna, gdy karnisze też są do wymiany, a na dodatek do przewieszenia? przykręcać do ścian regały, których i tak mamy się pozbyć? Mniejsza o listę wątpliwości, bo jest zbyt długa. Gorsza sprawa, że nie mamy nawet planu działania, bo A. całe dnie spędza w pracy i nie mamy kiedy wszystkiego obgadać.

Cóż, tyle w kwestii marudzenia. Poza tym jest super! Bo na przykład za oknem mam takie widoki. Tak, tak - mieszkam w samym centrum miasta, gdyby ktoś miał wątpliwości! ;)







28.07.2015

Do You Read Crime Novels?

Czytacie kryminały?

Po Krajewskiego sięgnęłam, gdy opowiedział mi o nim A. Najpierw po tytuły z jego półki, z czasem po te, które sama dodałam do naszej wspólnej biblioteczki. Książkę Nesbø nabyłam ponieważ w księgarni nie mieli ostatniego Krajewskiego, kiedyś usłyszałam coś o skandynawskim kryminale w TVP Kultura, a sprzedawczyni poleciła właśnie jego.

Policję, Władcę Liczb i Pentagram pochłonęłam w ciągu ostatnich kilku (a może już kilkunastu) tygodni. Cóż, z dobrze napisanymi kryminałami jest właśnie ten problem (?), że nie da się ich odłożyć - akcja mknie jak szalona, autor dodaje wątek za wątkiem, wiedzie na manowce i nie pozwala zaznać spokoju, póki ostatnia strona nie zostanie przeczytana (mam tu na myśli bardziej Nesbø niż Krajewskiego, choć książek tego ostatniego również nie potrafię odłożyć). Mimo to nie czułam potrzeby, by pisać tu o każdym z tytułów z osobna. To nie tego typu książki, które inspirują czy zmieniają patrzenie na świat - przynajmniej nie dla mnie. Ponieważ jednak lubię czytać i potrzebuję przenosić się w inne, niekoniecznie lepsze, ale z pewnością bardziej emocjonujące światy, z pewnością nie raz sięgnę jeszcze po jakis kryminał.


22.07.2015

Chunky Crochet Stole for Bridesmaid

Mała modyfikacja etoli, którą robiłam w wersji ze wstążką. Zamiast tej ostatniej na jednym końcu umieściłam haftkę, na drugim dorobiłam z włóczki kółeczko, by zapięcie było pewne i stabilne (miałam wrażenie, że gdybym użyła także metalowego kółeczka od haftki, o rozpięcie byłoby bardzo łatwo). A żeby nic nie było widać, zapięcie przykrywa kwiat z organzy.

Dwie takie etole powędrowały niedawno do Irlandii. Podobne, w dowolnym kolorze, są dostępne na zamówienie na Etsy.







2.07.2015

Addicted to Coffee

Wiecie, gdzie we Wrocławiu można napić się dobrej kawy? Ja niestety wiem! ;) A że wszystkie trzy miejsca są w zasięgu moich codziennych spacerów z Maluchem, pokusom nie ma końca! Niemal codziennie powtarzam sobie, że przecież kawy pić nie muszę (nie zasypiam, jeśli jej nie wypiję; dzień bez kawy, to dzień jak co dzień) i że zrujnuje mnie codzienne jej popijanie... Czasem rozsądek wygrywa, czasem nie. 

Cóż, kawa jest jak sukienka - z nią dzień staje się bardziej wyjątkowy.

A że mimo upałów najlepiej smakuje kawa w wersji standardowej, bez lodu; taka, która często przez kubek parzy w palce, po kieszeniach i torebkach plączą mi się takie oto dla niej wdzianka. Tym razem zwykłe słupki i półsłupki wydziergane z australijskiej wełny. W sam raz na lato, czyż nie?! ;)




Dla zainteresowanych moje ulubione kawiarnie:


Bogatych doznań smakowych!

26.06.2015

Vicious Circle

To nie tak, że nic nie robię. Dłubię. To tu, to tam - w zależności od tego, do czego akurat znajdę wenę, na co pozwala mi czas, czy w ogóle mam siły. Ostatnimi czasy sił właśnie wykrzesywałam z siebie najmniej. Maluchowi ni z tego, ni z owego zmienił się rytm drzemek, co zmusiło mnie do nieustannej z nim walki... Siłą rzeczy "wolny czas" niemal zniknął, a ostatnią jego odrobinę trzeba było poświęcać na obowiązki związane z kupnem mieszkania, załatwianiem kredytu itp. Ale dłubię. Tyle tylko, że np. w środku roboty kończy mi się sznurek, a czasem brakuje go na ostatnich pięć oczek! Zaczynam więc nową rzecz z materiałów, które "trzeba wyrobić". Nie będę przecież zamawiać sznurka, gdy bezczynnie czeka bawełna. Ale nieskończony koszyk teraz już też czeka. Więc jednak trzeba zamówić sznurek. Tylko, że gdy już go zamówię, to nie w ilości, która potrzebna jest na koszyk, bo to się nie opłaca. Zamówię na ten nieszczęsny nieskończony koszyk, na jeszcze jeden i kolejny, na dywanik, na gniazdo dla kotów... To się opłaca. Tylko znów zostanę z toną materiałów, a inne wciąż niewyrobione. Błędne koło!

Gdyby na tym kończyły się "problemy"! W międzyczasie zaglądam jeszcze tu i tam, podpatruję fajne rzeczy, chłonę inspiracje i bach! Bez dumania nad całą sprawą przez kilka miesięcy, kupuję nagle zwoje ozdobnego sznura, bo pomysł jest świetny i trzeba rozpocząć jego realizację. Cóż, ten sznur też teraz czeka. Póki co zaliczył tylko kilka testów, wprawek, by przy pracy zmarnować go jak najmniej.

A inspiracjom nie ma końca! Znów kolejne pomysły rodzą się w głowie. Potrzebne mi jest jakieś drugie życie obok tego, które mam. W jednym robiłabym to, co trzeba i należy, a w drugim od rana do nocy tylko szyłabym, dziergała, plotła (i czytała)...





2.06.2015

Our Home... In Two Months

Udało się! :D Póki co: podpisać umowę przedwstępną i zapłacić zaliczkę oraz zadatek... Ale teraz już tylko nieoczekiwana złośliwość losu mogłaby przeszkodzić nam w zamieszkaniu we własnym mieszkaniu za około dwa miesiące.


84 m², w których skład wchodzą dwie sypialnie, 30-metrowy salon, łazienka i hall z otwartą kuchnią i jadalnią. Do tego trochę mebli, które będziemy wymieniać na swoje pewnie przez kilka lat.




Zdjęcia nie moje, więc tylko taki mix.

3.05.2015

Persephone - Dead Can Dance

Wspomnienie z odległych czasów. Przywołane, bo ostatnio mi ich brakuje.
Nadal zniewala mnie to przedziwne piękno!



24.04.2015

Full Skirt - Getting Back to Sewing

Powoli zaczynam wracać do szycia na maszynie. Okazało się, że wieczorem, gdy Maluch zaśnie, mogę pohałasować tuż za ścianą, a Jemu w niczym to nie przeszkadza. Nawarstwiła mi się jednak tak duża ilość rzeczy do przerobienia i dokończenia, że zbrodnią byłoby krojenie kolejnej płachty materiału. 

Powiedzmy, że ta spódnica była rzeczą do dokończenia ;) Prostokąt odpowiedniej wielkości wykroiłam w końcu już jakiś czas temu i rzuciłam do szafy na kupkę. Materiał, który wykorzystałam strukturą przypomina jeans. Jest dosyć sztywny i pewnie nadawałby się na spodnie. Halka nie będzie potrzebna - chyba tylko po to, by wiatr nie hulał między nogami w chłodne dni ;) Zakładki idą w jedną stronę, jak na ostatnim zdjęciu, które było luźną inspiracją dla mojej spódnicy. Moja sięga nieco za kolana i jest bardziej zielonkawa, niż szara. No i, jak wspomniałam, szyta z prostokąta (by całość wykonać dosyć szybko, w łatwy sposób - na nadmiar wolnego czasu nie mogę w końcu narzekać), a ta, na której się wzorowałam, chyba z jakiegoś wycinka koła.

Na manekinie pas wyraźnie odstaje, ale cóż... Mimo tego, że już dawno wróciłam do wagi sprzed ciąży, na brzuchu wciąż zalega warstwa nikomu niepotrzebnego tłuszczu, który skutecznie zwiększa obwód w pasie o kilka... naście? centymetrów. A manekin niezmiennie trzyma linię!






Źródło: https://www.pinterest.com


15.04.2015

Labels and Business Cards

Metki potarły do mnie już jakiś czas temu. Nie bez przeszkód, bo jakżeby inaczej, ale są! STODOLA, która na co dzień zajmuję się między innymi produkcją drewnianych wizytówek, przygotowała dla mnie takie oto maleństwa.


Ometkowane zostaną kominy, szale itp.
A wizytówki zrobiłam sobie sama - bo czasem się przydają ;)




9.04.2015

One More Basket - Star Stitch

Kolejny koszyk. Tym razem z użyciem ściegu gwiaździstego, więc robiony w nieco dziwaczny sposób. Suma summarum wyszło całkiem nieźle (choć nie idealnie), więc znajdzie swoje miejsce w domu. Ale! Wiem już, że więcej nie kupię tego rodzaju sznurka. Niby ma 5 mm średnicy, ale brak mu wypełnienia, więc nie jest mięsisty. Poza tym jego czerń wcale nie jest taka czarna, jakiej bym oczekiwała. 

Może jeszcze kiedyś powtórzę taki strukturalny wzór przy robieniu koszyka, ale z pewnością nie używając tak małego szydełka, jak tym razem. Z jednej małe szydełko zapewnia sztywność koszyka, ale z drugiej proces produkcji to prawdziwa katorga ;)






4.04.2015

Reading in the Park...

Znowu czytam. Kosztem ruchu podczas spacerów, ale ostatnio chyba bardziej potrzebowałam wytężania umysłu niż ruchu. I kawy - pysznej kawy z Cafe Targowa!

Lubię kilka rodzajów książek, ale o tym może przy innej okazji. Te filozoficzne (filozoficzne, nie z dziedziny historii filozofii) dlatego, że nie da się ich czytać, jak pozycje dydaktyczne, edukacyjne. Brnąc przez kolejne zdania, nie wypowiada się w myślach raz za razem "aha", ale "tak" lub "nie". Trzeba myśleć, odnosić się, poddawać krytyce, a jednocześnie można zacząć uświadamiać sobie aspekty rzeczywistości, których dotąd nie brało się pod uwagę.

Spór o istnienie człowieka Tischnera dostałam kiedyś od T. na urodziny (nie wiem, dlaczego; sama nigdy nie podarowałam jej nic większego, nic ponad zbiorowy prezent składkowy; może pchnęła dalej książkę, której nie miała ochoty czytać...). Szczególniej zaciekawiły mnie akapity o żądzy odwetu, rozpaczy oraz wolności pojmowanej jako posiadanie siebie (zadziwiające, że nawet na studiach słyszałam tylko o "wolności od" i "wolności do", a nie pojmowanej tak, jak w tej książce).